... czyli ukryta kontrola jakości w postaci Gracji Miał, która wiernie towarzyszy mi w pracowni, gdzie mam dziś co robić. Zresztą jutro i po jutrze pewnie też. Naprodukowałam tych czarów ostatnio, a Kota mi na pewno nie pomoże, ani w malowaniu ani w projektowaniu... Taka aktywna forma chorowania :)
moja Łapa tez uwielbia leżeć na drukarce ;-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze bezczelnie pokazuje nam język! :D!
OdpowiedzUsuńBTW- good mrauday :)
Riki, chciałam te zdjęcie zatytułować "nie chce mi się z wami gadać.." ale mógłby ktoś opatrzenie zrozumieć ;)
OdpowiedzUsuńjedni pracują, a inni- cóż lenistwo pełną parą. i jeszcze ten język.. ach.
OdpowiedzUsuńhahaha jak juz komentowalan na facebooku .. sweet! Hi Kota!:-)))))))))
OdpowiedzUsuńhihihihi..kochany kicius
OdpowiedzUsuńJedni pracują by inni mogli odpoczywać:)
OdpowiedzUsuńCoś jak moja Sashka ;) Muszę ją w końcu wam przedstawić :P
OdpowiedzUsuńI to dopiero byłoby trafne podsumowanie:D
OdpowiedzUsuńOch! Zupełnie jak rodzona siostra mojego kocura! Nawet ten brązowy odcień sierści... nie mówiąc już o zachowaniu.
OdpowiedzUsuńNinka.
No własnie, jedni pracują a inni leniuchują. Skoro jesteś chora, to najwyższa pora poleniuchować z Kotą :) Ja bym tak zrobiła :)
OdpowiedzUsuńHa:) Widać, że charakterna Kobitka:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieplutkie!
Ale mam u Ciebie zaległości- przegapić taką Kotę na drukarce:) I chyba jescze dwa inne posty opusciłam, ale zaraz sobie poczytam, bo w końcu mam chwilkę wolną, bo kilku dniach maratonu w pracy i domu.
OdpowiedzUsuńNa razie
P.S. A co do tej drabinki- to rzeczywiście jest fajny pomysł
Ależ bym mu syrki wywąchała! :D
OdpowiedzUsuń