Po pierwsze deska, do krojenia. Desek mogę mieć kilka, bo ja ogólnie bardzo lubię deski, jakby ktoś nie zauważył :)
Jakiś czas temu wyprodukowałam sobie kolejną, bukową frezowaną z dwoma "nadętymi" podkładkami pod kubki.
Po drugie nóż, ostry nóż. Dziś ku niewiedzy mego Ukochanego wyciągnęłam z szafy jego skarb. Nóż od kumpla z Norwegi, którego NIE dostał, a kupił za symbolicznego dolara czy tam złotówkę. Bo taka tam ponoć tradycja, że się w prezencie noży nie daje.... W każdym razie ten nóż jest ekstra wielki, ostry i ma śliczne skórzane etui z podobiznami wilka i renifera...
... i stwierdziłam, że musi ten nóż zostać na wierzchu. powiesiłam we wnęce okiennej
Ach jak on mi się podoba, że tam jest :)
Idąc do "hasioka" zobaczyłam modrzew na naszym pięknym osiedlowym skwerze, chciałam narwać suchych gałązek do dekoracji. Ale mnie nasza dozorczyni (pani i władczyni jedna!) zbeształa jak jakiegoś bachorka, że łażę po trawie. Języka w buzi zapomniałam z wrażenia i poszłam do domu z trzema patyczkami w ręce.
I to tyle z poniedziałkowych newsów!
Al
ostra ta wasza dozorczyni ;-)
OdpowiedzUsuńtaki nóz to skarb ;-)
szkoda, go chować
hahahaha a ja ostatnio taką zrąbe dostałam za psa. Powiedziałam jednak Pani,aby na mnie nie krzyczała spokojnym wyważonym głosem co ją jeszcze bardziej rozjuszyło. Mój m też takie noże posiada ku mojej rozpaczy bo ja osobiście takich gadżetów nie lubię. U mnie za to też sporo desek do krojenia. Aż dwie :P
OdpowiedzUsuńMagda, u mnie ostatnio liczba desek przypikowała do 5, ale jedna taka po dziadkach pękła podczas niedzielnego trzaskania schabowego na wyścigi z sąsiadką, a inna zginęła ... pewnie znajde ją w garażu... więc chwilowo mam 3
OdpowiedzUsuńCarr, skarbek a jaki zjebiaszczy do krojenia głównie mięsa!
;-) to nie świerk... to modrzew!
OdpowiedzUsuńDechy kuchenne super! Nożem się nie zachwycam, bo jakoś mnie nie ruszają takie gadżety ;-)))
Floro- racja ja ostatnio przekręcam wszystkie nazwy, buk notorycznie nazywam dębem i na odwrót :) już się poprawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna robota, w dechę :)
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam deski do krojenia - jedną mam wielgaśną i strasznie grubą jak u rzeźnika :) - ale podobno nie jest zdrowe krojenie na deskach drewnianych bo osadza sie na nich wszystko i wnikając w szczeliny i pory drewna pozostaje na wieki - przechodząc potem na nasze jedzonko...
OdpowiedzUsuńja tam sie nie przejmuje tym wcale, bo gdyby tak wszystko sobie brac do serca to ....ehhh
a tak poza tym to sie niesamowicie ciesze na moj projekt u Ciebie zamowiony!!! chetnie bym cos na swoim blogu juz skrobnęła, ale sie boje ze mąż zajrzy i bedzie po niespodziance...
wyslalam ci stosy maili - nie przestrasz się proszę!!!!!
thYmka- staram się odpisywać na te stosy :) ale podoba mi sie zadani, bo fajne ładne i od dawna chciła coś takiego zrobić, ale ja nie mam już miejsca na robienie i i trzymanie rzeczy w domu :)
OdpowiedzUsuńco do dech też słyszałam ze się "osadza", ale kroić na ceramice bym nie zdzierżyła
buk ponoć jest aseptyczny
ALE TRZY RAZY PO TRZY GAŁĄZKI....HIHIHI...NORMALNIE ALTERNATYWY 4:)))..FAJNIUTKA TA DESKA:))
OdpowiedzUsuńLubię takie drewniane gadżety;)
OdpowiedzUsuńBez desek w kuchni nie ma życia.. Mam 5:0
OdpowiedzUsuń