Patrząc na jutowy sznurek zastanawiałam się ostatnio czy z niego też by się dało... zanim ugotował się makaron, przekonałam sama siebie, że się da i że wciąż pamiętam :)
2 marca 2012
PROSTO I NATURALNIE
Patrząc na jutowy sznurek zastanawiałam się ostatnio czy z niego też by się dało... zanim ugotował się makaron, przekonałam sama siebie, że się da i że wciąż pamiętam :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta moda co jakś czas wraca- nie omija chyba żadnego pokolenia. Moja córka miała nawet podręcznik do plecenia pt."Filofun". Ze sznurka, żyłki...
OdpowiedzUsuńA ten makaron to po co gotowałaś???
Miłego dnia
M.
Super wygląda z tym surowym serduszkiem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńno pamiętam to....uczyłam koleżanki na przerwie i na ławce po blokiem :P to były czasy.... kilometry kolorowej muliny
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszło. Byłby fajny breloczek do kluczy:)
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby wyszło z lnianym sznurkiem?
bardzo ładnie Ci to wyszło ;-)
OdpowiedzUsuńtez pamiętam , robiłam i paluchy mnie bolały, ale co tam potem nosiłam na lewej ręce i tego nie ściągałam ;-) (a fe)
hihihi,,mam take mini zakładeczke...chyba to nadal wraca:))piekny duet z serduchem:))
OdpowiedzUsuń:) moja pierwsza w życiu uwaga to właśnie za plecenie owej branzoletki była:). I to tak przechodzi dalej... a myślałam że już wszyscy zapomnieli o tych branzoletkach...
OdpowiedzUsuńKiedyś farbowałam mulinę atramentem:), jak było ciepło i ręka się spociła to na wszystkim zostawiałam granatowe ślady...
Miłego dnia i udanego weekendu Ci życzę!
Ja nie plotlam, ale pamietam bransoletki z drobniutkich kolorowych koralikow. Serce wyglada rewelacyjnie z ta snopowiazalka;))) Sciskam!
OdpowiedzUsuńMy to nazywaliśmy "meksykankami". Świetna zabawa, różne wzory i kolory. Jeszcze mi się gdzieś między starymi mulinami poniewierają :)
OdpowiedzUsuńTez plotlam takie bransoletki,no i paski (makrama sie to nazywalo). Nie wiem czy pamietam jak sie to robi :-/ Serducho z plecionka jest sliczne. A z tego makaronu tez by wyszlo? :-D Tobie, Czarodziejko, pewnie tak
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Imienniczka
super zestaw drewno i juta plus piekna plecionka
OdpowiedzUsuńMaggie, na obiad dla R ja się odchudzam :D a i tak wyszedł aldente czyli z wprawy w pleceniu nie wyszłam. A masz racje ze to wraca, córa mojej kolezanki to plotła ostatnio ale z takich oczojebnych żyłek i nie wyglądało to już tak ładnie :) Ściskam :*
OdpowiedzUsuńAnimimowa Ola, eee z makaronu nie bo to farrfale było..
Ola, u nas to chyba były "bransoletki przyjaźni"
Llooka, z kolalików to już nie... wyższa szkoła jazdy :)) pozdrawiam serdecznie
Nonea, takie jest jego przeznaczenie :)
Ila, hehehe witaj w klubie :P ta mulina jak było ciepło albo po myściu rak jak pisze Carr faktycznie była obleśna, ale szpan był jak sie miało i się miało dużo :D
Agata, ja całe kieszonkowe na muline przepuszczałam:P
Blue Ana, Qrko dziękuję :D
Jaga, ale drutów i szydełka to raczej nie opanuje :P
OdpowiedzUsuńps DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE RADY Z OPRZEDNIEGO POSTA NA TEMAT KOMENTARZY REPLAY, JAK WIDAĆ NADAL MI NIE DZIAŁAJĄ
na bardziej osobiste sprawy w wolnej chwili odpowiem pod wczorajszym postem :)
pięknego piątku wszystkim życzę!
No i wyszło świetnie. Lubię taki trochę siermiężne klimaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA nie myślałaś że taki ugotowany al dente też da się spleść?
OdpowiedzUsuńLilla, siermiężne dobre słowo
OdpowiedzUsuńMaggi ten makaron to pisałałam już to farrfalle było :P
Ciekawe,czy i ja pamiętam jak się te bransoletki plotło...
OdpowiedzUsuńSerce i plecionko,to duet doskonały :)
Fajnie wygląda z tym drewnianym serduszkiem :) Ja nigdy nie umiałam tego splotu :) ale powiem Ci, że uczniowie nadal wyplatają i noszą te bransoletki przyjaźni :) niekoniecznie pod ławką ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
pamiętam!! też miałam kolorowe. Tylko, czy jeszcze pamiętam...? Kiedyś pewnie spróbuję!
OdpowiedzUsuńA drewno i takie plecionki to piękne połączenie...
Superowe serducho!:-)
OdpowiedzUsuńA i plecionki z dzieciństwa pamiętam. Wtedy używałam do tego muliny i kordonka w różnych kolorach. Co to były za czasy... ;-)
Pozdrawiam!:-)
bardzo fajne zestawienie...:)
OdpowiedzUsuńPamietam te plecionki,pamiętam!!
OdpowiedzUsuńŚwietne połaczenie i cudne zdjęcia!!!
Wiesz... ja to do Ciebie powinnam mieć kategoryczny zakaz zaglądania i przeglądania... Bo jeszcze trochę i mnie wypiszą z domu...
OdpowiedzUsuńAlbo siedzę, przeglądam i ocham albo...ocham, przeglądam i marudzę, że też takie chcę!
A maszyna zerka na mnie podejrzliwie. Iglane oko wybałusza bo boi się pewnie, że bidulkę zamienię na jakiś cięższy sprzęt.
Bransoletki też wyplatałam z muliny a moje dzieci, oprócz tego, że plotły trzy po trzy to... bawiły się w splatanie kolorowych żyłek...
Bodajże te żyłki nazywały się Filofun...
Buziaki Mała... ;*
Pamiętam te bransoletki, choć sama nigdy ich nie plotłam.
OdpowiedzUsuńPlecionka swietnie wyszla ze sznurka, pamietam te brasoletki, ale chyba sama ich nie plotlam.
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Też takie plotłam :)
OdpowiedzUsuńTo były czasy! :)
pamiętam! wszyscy pletli.. lekcje, przerwy, w domu. ach, ciągle. mulina za muliną :)
OdpowiedzUsuńale szczerze mówiąc nie wiem, czy wciąż potrafię..
ładny breloczek byłby z tego serduszka.
O tak! Ja też ostatnio przekonalam się że potrafię i nauczyłam moją siostrzenicę - teraz to ona lata z agrafką po szkole:) Ech...to były czasy:)
OdpowiedzUsuńSerducho wygląda cudnie!
Prosto i naturalnie czyli... tak, jak lubię! - po prostu pięknie :)
OdpowiedzUsuńja dostawałam uwagi za brak uwagi :) Plecionka z jutowego sznurka podoba mi się bardzo !
OdpowiedzUsuńdziekuję za wizytę u mnie i miły komentarz :)
Pozdrawiam
Daria
Ta plecionka to świetny pomysł, a uwagi dostawałam również, ale za gadanie:)
OdpowiedzUsuńOlu:) Cudne jest to serducho! Tak jak pisałam w mailu - chciałabym dwa:) Da radę?
OdpowiedzUsuńSerdeczności!!!
Cudne, romantyczne, a nawet trochę wiosenne ;) Przynajmniej ja mam ostatnio ochotę na pastele :))) pozdrowienia ślę...
OdpowiedzUsuńPiękna pleciona i delikatne surowe serducho - super.
OdpowiedzUsuńTaka mnie tęsknota za dawnymi czasami ogarnęła pod wpływem Twych zdjęć... Prześliczne! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy gdy biegałam na kurs sznurkowy brałam od ojca sznur do snopowiązałek (nadawał się idealnie) i plotłam różne cudeńka
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak kawałek sznurka może dodać uroku drewnianemu sercu. Wygląda bardzo fajnie. Bardzo podobają mi się tego typu ozdoby wykonane z drewna.
OdpowiedzUsuń