Jesień nas ropieszcza i przyznam, że się dziś wspaniale wygrzałam na słoneczku. Tydzień rozpoczęliśmy od poszukiewań starego drewna. I jak się okazało aż tak daleko szukać nie trzeba było. Na bierzące potrzeby starczy nam materiału.
A krótka historia jest taka, że za zgrzewkę Złotego Bażanta pozyskaliśmy od sąsiada całkiem niezłą kolekcje starych zdezylowanych dech. Zajęłam się metrówkami podłogowymi pomalowanymi na gustowny brązowy ja nazywam go srakowatym), jak sie okazało później nie tylko brązowy kolor. Siedziało w nich całe stado gwóździ, które z niemałym wysiłkiem usunęłam i zebrałam skrupulatnie, lanuję wykorzystać je na zrobienie wieszaków min.
Starą farbę i bród przeszło sześćdziesięcioletni usunęłam za pomocą struga.
Ponieważ stug zostawia bruzdy ma meterii kolejnym etapem było szlifowanie, szlifierką taśmową.
I można było sformatować deseki do skelejnia blatów .
Po przestuganiu szlifowaniu i formatowaniu spod farby i bródu wyszła na słońce jodła i robalowe (errata dzikęki Zuzikowi) korytarze :)
i o to chodziło!
i co dalej i co ???
OdpowiedzUsuńwidzę że aparat zabierasz ze sobą ;-)
Czekam na ciąg dalszy :) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńAl!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nieźle się narobiłaś, żeby te deski doprowadzić do obecnego stanu! Podziwiam zapał!
Taka mała uwaga: to nie korniki tylko prawdopodobnie spuszczel lub kołatek domowy, ewentualnie termit.
Korniki nie atakują drewna tylko żywe drzewo.
Wybacz, moje zboczenie zawodowe... ;-)
Zuzik- narobiłam się i jeszcze i tak dużo przede mną:) łapy mnie dziś tak bolały rano, że słoika z kawą odkręcić nie umiałam. Ale zapału do pracy mi nie brakuje :)) Dzięki za uwagę o robalach poprawię się. Na robactwie to ja sie nie znam, ale wiem do kogo będę uderzać w ramach wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńCarrantuohil i Kasia- na ciąg dalszy musicie cierpliwie poczekać :)
ps. Zuzik - podstawka na jaja jest, tylko podeślij jakieś namiary na siebie :))
OdpowiedzUsuńJa też czekam na ciąg dalszy!!!:-D
OdpowiedzUsuńUchyl rąbka tajemnicy, co z tego będzie!;-)
Zuzik- miało pisać jest Twoja :) a kilka rzeczy z tego bedzie ... i rzyda mi się do tego moja nowa wyrzynarka
OdpowiedzUsuńZnam to z doświadczenia. Mój tata jest stolarzem, wychowałam się na drewnie. Uwielbiam takie prace, obecnie przerabiam stół na wyspę kuchenną. A co będzie z tych pięknych desek?
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś!
OdpowiedzUsuńJuż piszę maila do Ciebie!
Yuppi!:-)
tyklko w razie obsówy z przesłamniem to sorki, ale zaganiana jestem trochę :) ale est napewno dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńale mnie o tych robalach poszkolisz :p
Podziwiam Cię Al. To robota dla silnego faceta!
OdpowiedzUsuńI ja tez czekam niecierpliwie co z tych pieknych starych desek wyniknie!
pozdrowienia
M.
No nie Kobieto! Swietna robota! Ale latwa nie byla. Podziwiam Cie i ciekawa jestem co z tego zrobisz. Deseczki jak marzenie. Taki stol by fajnie wygladal! taki sutowy, dziki! :O)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dagi
kawę robisz w słoiku ????
OdpowiedzUsuńjuż to sobie wyobrażam ;-)
p.s. dzięki za prezent, moja mama aż się pośliniła jak to zobaczyła ;-)
Dagi- stół już jeden pojechał do Austrii (tylko jedno zdjecie jest i trochę nie ten teges), ja robie dodatki
OdpowiedzUsuńCarr- Mamusi też zrobimy inicjały do kolejnego zamówienia :P
Maggie- dziękuję, ale ja też bywam silna, czasem proszę Chłopa mego o pomoc, ale staram się sobie radzić i strasznie mnie kręci praca w drewnie :)