31 października 2011

szybki szpil


przyznam się, że znowu zapomniałam o rocznicy ślubu moich rodziców 
tzn. przypomniałam sobie w ostatnim momencie wczoraj wieczorem 
gdy mama zapytała czy wpadnę na tort
i pomyślałam o takim małym drobiazgu 
{dość pracochłonnym, ale ja zawsze miałam do takich słabość}


 po rodzinnym popołudniu 
na usta ciśnie mi się usta tylko jedno:  rodzina Adamsów
...




{DOPISANE  O PORANKU}


spośród prawidłowych odpowiedzi o cudaka, który po prawdzie jest zatrzaskiem meblowym, a nie zawiasem jak pisało wiele z Was
 wyrzynać będę dla Anabel  za dobrą odpowiedź 


a spośród wszystkich nie do końca dobrych odpowiedzi w ramach pocieszenia wyliczona została Maggie (ta to ma farta ostatnio)


Dzięki za zaangażowane i miłe maile 
:)


jak na liczniku  pęknie 5 na przedzie pomyślę o giveaway 

29 października 2011

AGAIN...






dziś ja napiszę: znowu to zrobiłam 
:) 

pięknej soboty!
♥ 
 Al.




PRZYPOMINAM O ZAGADCE, DO JUTRA WIECZORA CZEKAM NA MAILE
w poniedziałek przy porannej kawie podam wyniki :)

28 października 2011

TERAPEUTYCZNA SOWA LEKKO MIĘTOWA


Szary, biały i miętowy akryl na około 20 cm kawałku sklejki w kształcie sowy plus doklejone oczy  zrobione własnoręcznie przez mnie 

100% handemade i wkładu własnego 
odkąd ją zrobiłam nie mogę napatrzeć się na te kolory :) 

Terapeutyczna, bo z jednej strony spokojna i przyjazna... 
a z drugiej strony można sobie poużywać i wysmarować, co tylko w duszy trzaska :) 


Sowa leci do IZZIM  , jest mi niezmiernie bliską osobą mimo odległości i głównie wirtualnemu kontaktowi i założyła wreszcie swego twórczego bloga...
jeśli ktoś by mial potrzebę posiadania takiej lub podobnej proszę o kontakt mailowy, szczegóły w sklepiku 

♥ Al.




następny post nie będzie sowi promiiiisss :) 

27 października 2011

kobiety kochają błyskotki


Pamiętacie jak jakiś czas temu piszczałam z radości gdy dostałam TRIONA? Otóż nie napisałam jak to było... Było tak, że pewnego wieczoru kiedy mój luby wstał od deski kreślarskiej i wrócił z małym pudełeczkiem. Położył na klawiaturze mojego wiecznie zakurzonego laptopa i rzucił coś w stylu: " żeby Ci było łatwiej..."reszty nie zrozumiałam bo mi serce skoczyło do gardła. Myślałam, że to pierścionek (buahaha!). W pudełeczku było 5  małych przeźroczystych plastikowych płyteczek. A potem się dowiedziałam , że to dodatek do mojej wyrzynarki. No i był pisk :) Do dziś nabijam się, że to brylanty. 
Pudełeczko wsadziłam do szuflady, wciąż nie bardzo rozumiejąc zastosowanie prezentu. Ważna była wyrzynarka. I zaczęłam wyrzynać, głównie te moje litery (ja je naprawdę uwielbiam i mogę hurtowo wręcz). Dobrze szło... nauczyłam się, że po wycinaniu w sośnie trzeba się bardziej przyłożyć do obróbki niż przy dębowym drewnie. Jakich brzeszczotów używać do linii prostych, a jakich do łuków. Miałam też lekcje o stosowaniu odpowiedniego ułożenia brzeszczotu.  
Wczoraj w moje ręce wpadła sklejka i przyznam się, że jakaś katastrofa powstała. Zaczęła się łupać, strzępić, dżaźnić... babski płacz niemocy też był.. i wtedy mój mężczyzna zasugerował mi żebym tych moich brylantów użyła i wiecie co? 


Poezja wyrzynania.  ahhh 





Wracając do wczorajszej zagadki, macie czas do niedzieli włącznie. Ilość maili z odpowiedziami jest nieograniczona, wszystkie odbieram z radością. I nieźle kombinujecie, ale nie zawsze trafnie cudaczka nazywacie :) i to ostatnia podpowiedź. 


Powodzenia czekam na maile :) 

26 października 2011

zagadka update!


ponieważ chciałabym mieć z czego losować i lubię obdarowywać innych 
dam wam jeszcze kilka dni, dostałam kilka maili niektóre są bardzo bliskie, a niektóre dalekie dobrej odpowiedzi :)

mała podpowiedź jest taka, że diabeł tkwi w szczegółach he he he!


rozejrzyjcie się dookoła może macie te cudaczki w swoim otoczeniu
u mnie w domu są wręcz konieczne 
  
 powodzenia:))

gdyby któraś z wasz zamieściła  siebie informację o zagadce będzie mi bardzo miło!

patrzcie kto mnie dziś przyprawił o zawał, gdy  zetknęłam się z nim face to face...

może mała zabawa? 
o to i po co?

KTO PRZYŚLE MAILA Z DOBRĄ ODPOWIEDZIĄ I ZOSTAWI KOMENTARZ

dostanie sowy (mogą być z poprzedniego posta) albo wyrżnięte własnoręcznie przez Aleksandrę inicjały, albo sowę/y i litrę, albo inicjały  sowy, albo jakiś napis, a może jakiś inny typograficzny gadżet 
zależy od widzi mi się waszego i mojego i możliwości mojej wyrzynarki :) 
waszej pomysłowości


Pozdrawiam Al.


ps. cały dzień dziś jechałam na szlifierce i  miałam ochotę na lekki wpis, a nie wywody o czyszczeniu, szlifowaniu lakieru, obtartym fornirze, usuwaniu plam, gradacjach papieru i typach tarcz do szlifierek... 




24 października 2011

LOWL

pomysł na wykończenie sów podała Kasia z jednego z moich ulubionych blogów
sówki trzeba jeszcze polakierować i zrobić im wyrównujący szlifunek jak widzę na zdj:) 


Wiecie co mnie dziś łączy z tym sowami?
Wielkie oczy! 
Raczej ich brak, a dokładniej jednego... wczoraj wyciągnęłam nowiutkie mięciutkie i świeżutkie soczewki kontaktowe z pudełka, wieczorem jak zwykle schowałam do pudełeczek. A rano okazało się, że jedno się GDZIEŚ po drodze zapodziało... i mam jedno a co mi po jednym oku. Chce mieć dwa jak te sowy, okrągłe i kompletne. Po  półgodzinnym maratonie  na kolanach po mieszkanku zrezygnowałam, nie znalazłam. 
No nic, brelki na dzioba i w świat.  Okulary nie mają lewego noska aaaaa(!) 

uwielbiam poniedziałki
& DOBREGO DNIA!




23 października 2011

{komplet Mrs&Mr}


  czarno-biały ręcznie malowany komplet 
2 podstawki pod kubki + 2 kubeczki na jajka



{kupić/zamówić można w SKLEPIKU}


{w tle owalna drewniana taca, która nadal szuka domu}

Poproszona zostałam o zrobienie małego drobiazgu na urodziny dla pewnej pani
doszły mnie też słuchy, że ta pani związała się z pewnym panem i przezywają swoją drugą mlodość 
tak mnie naszło, a wszystko wykończone jest lakierem w połysku, który wraca ostatnio do łask :) 
pomyślałam o nadchodzących świętach i o ofercie upominków 
chwilo czekam na realizacje meblowe, więc mam więcej czasu :)

pięknej niedzieli !


a ja jestem sama w domu i szaleje razem z Zoe :) 





i wersja mniej spontaniczna 





aczkolwiek jak przystało na Zoe nie pozbawiona tych jej szalonych obrotów, w których wydawało by się że się pogubiła, a ona nagle staje i tańczy dalej


Uwielbiam ją!


a szukałam tematycznej piosenki Ani W. "Pan i Pani"
:) 

22 października 2011

moje królestwo


Witajcie w moim świecie :) 

...
w te słoneczne sobotnie popołunie, dziś zapraszam do mojej nowej-starej pracowni, która od tygodnia była w fazie intensywnego tworzenia :) przemeblowywania, sprzątani i urządzania od nowa.
Pod oknem ustawiliśmy bukowy blat z Ikei. Pozostałość po jakimś zleceniu z całej długości został odcięta kilku centemetrowa listwa, dołożona do blatu klientki. A blat został i docelowo miał być blatem w garażowym, ale zanim ci moi motocykliści zrobiią remont garażu ... :) 
Blat celowo został surowy tak, aby nie zaprzątać sobie głowy zniszczonym lakierem czy innymi zarysowaniami. Zawsze można go potraktować szlifierką :)
długość blatu to 248 cm.
wysokość 86 cm.

Ustawiony został na solidnych nogach z belek stropowych. Tworzymu ostatnio istny rynek wtórny :)
Jest przy nim miejsce na deskę kreślarską, jak i wieksze drewniane elementy, które często trzeba gdzieś rozłożyć podczas malowania.
Natomiast pod blatem jest idealna przestrzeń na wszystkie skrzynki narzedziowe i odkurzacz.

Planuję wykonać też 2 drewniane hokery/wyższe drewniane stołki, gdyż narazie nie mam za bardzo na czym przy nim siedzieć:)



Lampa kreślarska, najzwyczajniesza jaką udało mi się wreszcie znaleźć :) 




Półka/regał została 100% wykonana przez mnie z pomocą oczywiście mojego mężczyzny. Zainspirowana byłam tym wpisem :) już od jakiegoś czasu zauważyłam zainteresowanie meblami o takiej konstrukcji, które wg świetnie sprawdziły by się w dużych kuchniach, pokojach dziecięcych czy jako kwietniki- z odpowiednimi do potrzeb oczywiście modyfikacjami :)

Mój regał składa się z 6 półek o długości 1metra i głębokości od 35 cm. do 18,5 cm, zmniejszającej się 5 cm i 2,5 cm. Odlegość między półkami strałam się dobrać tak, aby najoptymalnie wykorzystać powstałą przestrzeń.

 
Nareszcie mam mniej więcej wszystko w jednnym miejscu, a nie poutykane w szafkach i zakamarkach w całym mieszkaniu... a to tylko mała część tego, co potrzebne nam jest na codzień :) 
Mieszkanie nasze jednak więcej nie pomieści:) 
Kiedyś może pokarzę Wam warsztat :P


Pięknej soboty
lecę robić gołąbki i układać moje "zabaweczki" 

:) 

19 października 2011

tablica na zapiski





poniewż moja pamięć z biegiem czasu staje się coraz bardziej ulotna, 
zrobiłam wreszcie tablicę do przedpokoju
wisi tak, że odbija się w lustrze przy drzwiach wejściowych
jak każda kobieta korzystam z niego bardzo często, więc i informacje będę miała na oku :) 

sosnowy kawałek blatu pomalowałam farbą do tablic, brzegi wyfrezowałam wylosowanym frezm,
góre wykończyłam kawałkiem gzymsu (bo u nas wiekszość mebli w domu gzymsowana)
kolorystyka: szaro-szara i czarna oczywiście

* może w dziennym świele jutrzejszym porankiem zrobię lesze zdjęcia

16 października 2011

16 oct

perfumy: Givenchy Ange ou Demon Le Secret Elixir; błyszczyk ASTOR 1146; nowa płyta Beats Antique


  

litery: wycięłam sama,szczotkowany dąb, malowanie: transparentna farba Liberon- Biały Pieprz
 znak &;- czarny akryl






15 października 2011

ksztanka


Pewna Kasztanka, jak nazwałam komodę z TEJ notki dała nam popalić. Dobrze, że blisko był mój Osobisty Stolarz i pomógł w najkrytyczniejsych momentach :) Uzupełnił odpryśnięte forniry i kawałki nóżek i nie dał popaść w panikę kiedy kasztanowa bejca wybrana przez klienta okazała się po wyschnięciu i polakierowaniu mahoniową na lustrzanej ramie i skrzyni, a kasztanawą (jak miało być) na i w szufladach. I po złorzeniu mebla okazało się, że ne jest dobrze. 
Szybkie szlifowanie, rozcieńczanie bejcy, próbki... malowanie, lakierowanie i na koniec wosk w średnim dębie. Wyszła bardzo ładnie:) 
tylko zdjęcia po wniesieniu jej do domu klienta i nałorzeniu kamiennego blatu nie wyszły. Więc z czasem uzupełnię historię Kasztanki :) 

i znów sprawdziło się powiedzenie, że tylko spokój możne nas uratować :) 

♥ renowacje!

13 października 2011

poranna prasówka


Zobczcie, co mój Mężczyzna znalazł za lustrem pewnego  starego  kredensu. 
Prawie całą stonę starej gazety obstawiamy, że z początku wieku :) 
Piszczałam zachwytu przy lekturze
 miałam ją ładne zeskanować  i zrobić coś ciekawego, ale do mojej nowej drukarki, którą przywieźliśmy dziś ze skelpu brakuje zasilacza, płyty z oprogaowaniem i tuszu... i musimy jechać z rekamacją, a można było dłużej posać...  

dobrego dnia! 

11 października 2011

"nuda panie jak barsz z uszami..."

Jakoś czasu nie mam na coś nowego, a mnóstwo rzeczy "wisi" dosłownie nad nami. Wrzucm niedzielny poranek, do teraz nie zakończony, bo mi jakoś czasu nie starczyło... ale ogarniam i wszytko idzie do przodu. Innych rzeczy nie pokarzę o!

dobrego dnia :) 

10 października 2011

nowi pacjenci



i ja to wszystko dziś wyczyściłam!

i zarżnęła bym się przyuszczalnie na śmierć gdyby mój Mężczyzna, który mi wszystko ładnie rozmontował  i pozwolił używać swoich szlifierek 

źródło: FESTOOL

 i stwierdzam, że szlifierki w systemie RO są klasa !



8 października 2011

ciąg dalszy



Rozlało się, a było tak pięknie. Ciepło i słonecznie...

Kilka dni temu bylo o deskach podłogowych, otóż deski były potrzebne do wykonania ram, które zostały domówione do tego malutkiego :) stoliczka kawowego wykonanego przez mojego Mężczyznę. Stół był  na zamówienie, że starego drewna, dlatego i ramy nie mogły być z byle czego :)



szukam nazwy dla tych dziwnych ram :) 
dobrego weekendu!
Al.

4 października 2011

4 oct

Jesień nas ropieszcza i przyznam, że się dziś wspaniale wygrzałam na słoneczku. Tydzień rozpoczęliśmy od poszukiewań starego drewna. I jak się okazało aż tak daleko szukać nie trzeba było. Na bierzące potrzeby starczy nam materiału. 


 A krótka historia jest taka, że za zgrzewkę Złotego Bażanta  pozyskaliśmy od sąsiada całkiem niezłą kolekcje starych zdezylowanych dech.  Zajęłam się metrówkami podłogowymi pomalowanymi na gustowny brązowy ja nazywam go srakowatym), jak sie okazało później nie tylko brązowy kolor.  Siedziało w nich całe stado gwóździ, które z niemałym wysiłkiem usunęłam i zebrałam skrupulatnie, lanuję wykorzystać je na zrobienie wieszaków min.


Starą farbę i bród przeszło sześćdziesięcioletni usunęłam za pomocą struga.



Ponieważ stug zostawia bruzdy ma meterii kolejnym etapem było szlifowanie, szlifierką taśmową.

I można było sformatować deseki do skelejnia blatów   . 
  Po przestuganiu szlifowaniu i formatowaniu spod farby i bródu wyszła na słońce jodła i robalowe (errata dzikęki Zuzikowi)  korytarze :)  


  i o to chodziło!  
 

2 października 2011

yeyyyyyy!!!

 

żródło: FESTOOL 

oszalałam ze szczęscia, mój mężczyzna sprezentował mi TRIONA
ależ ja teraz będę wyrzynać!

:) 


a chwilę później oszalałam za tym i mimo iż ni w ząb norewsku 



ale i tak wyrzynarką zachwycam się bardziej :)

1 października 2011

dla kolekjonerów łyżeczek


moja przyjaciółka ma taką przypadłość, że lubi sobie zabrać łyżeczkę z różnych ciekawych miejsc gdzie jada, oto alternatywa dla naprawdę zapalonych kolekcjonerów :)  

taki sobie ozdobnik/zawieszka (podobny wzór obił mi się o oczy i siedziało we mnie), ale nazwy konkretnej jeszcze nie ma 
z kawałka starej sosnowej wymęczonej deski o wymiarach ok.22x19  cm
wycięłam napoleonki (iągle pracuę nad symetrią), objechałam frezem ... 
pobejcowany jasnym orzechem, doszczotkowany i spatynowany, lakierowany i wywoskowany na koniec.
można na nim powiesić 7 łyżeczek- nieparzyście, bo na szczęscie :) 

dobrej soboty!
Al.