umówiłam się dziś z przyjaciółką na szarlotkę (przepis od Moniqe z HomeAbout) i wino
przed chwilą wyciągnełam ją z pieca i aż mnie skręca,
a ona dzwoni że się spóźni...
a ona dzwoni że się spóźni...
pierwszy dzień jesieni był ładniejszy niż końcówka lata i nie jeden letni dzień
Ola, masz te miski emaliowane, o których marzę! :)Wprosiłabym się na szarlotkę, ale zanim dojadę już pewnie jej nie będzie :) Udanego imprezowania!
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie! Mniam!:-)
OdpowiedzUsuńNo i ja bym wpadla! :)Pysznie wyglada.. mmmm...
OdpowiedzUsuńMilej imprezki!
Dagi
Dzięki dziwczyny, szarlotką chętnie się "podzielam" on line, kawałek jeszcze został :)
OdpowiedzUsuńKasia- miski wygrzebałam z dana szafki, to z kolekcji kuchennej moich dziaków (jak zresztą wiele rzeczy w moim mieszkaniu) nie uzywałam ich wcześniej gdyż moja współlokatorka uważała że są obciachowe, a ja o nich zapomniałam teraz są idalne do mojego nowego blatu i z dumą zrobię wystawkę:)
Aaaaa, mam Cie! Ty tez z tych nie piekacych?! Nooo, ja tez nie lubie piec. Nareszcie jakas pokrewna dusza, bo pieka tu odlotowo czesto. ;)
OdpowiedzUsuńNo ale swietnie Ci szarlota wyszla!
Dagi- czasem coś mi się ubzdura i mam wizje na pieczenie, ale to naprawde rzadko :)
OdpowiedzUsuńsmakowicie wygląda
OdpowiedzUsuńaż bym schrupała kawałek ;-)
Carr- został jeszcze kawałek jak masz ochote to zapraszam :) chwilo jak zjem więcej to się zwymiotuje, ale do wieczora peniwnie i tak jej nie będzie :P
OdpowiedzUsuń