Pamiętacie koziołki z letniego Lawendowego Domu? U mnie są wciąż w użyciu. Nie wyobrażam sobie pracy przy malowaniu mebli bez nich. Wystarczy jakiś blat czy wygospodarowane dwie dechy i mam stabilny, roboczy blat o takiej wysokości jaka jest dla mnie odpowiednia :)
A po pracy, składam je stawiam za szafą w warsztacie i nikomu nie zawadzają.
Instrukcje o tym co i jak znajdziecie na stronach 16-18.
a ja takie koziołki planuję pod biurko mojego synka, bo już chyba czas najwyższy by zaczął jak uczeń odrabiać lekcje... Al ten kredensik z poprzedniego posta jest prześliczny!!!
OdpowiedzUsuńWspaniale się prezentują takie biurka ;)
Usuńkoziołki jako biurko, stół do ogrodu, jako blat pod szwedzki stół zawsze sie przydadzą :))
Usuńpraktyczne! Przydałyby się przy remoncie kredensu, który w zeszłym roku zszedł na drugi plan, ale w tym muszę do niego wrócić:)
OdpowiedzUsuńJagoda, pamiętam Twój kredens tylko czekać wiosny i malować na słonku :)
UsuńPrzydatny patent :) Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńI wyprasować sobie też coś można...
OdpowiedzUsuńKalyyynka :P prasować też można!!
Usuń:))
koziołki ♥ moje co prawda są nieskładane, ale i tak je uwielbiam !
OdpowiedzUsuńMają w sobie spooory potencjał hahaha :)