25 stycznia 2013


Pamiętacie koziołki z letniego Lawendowego Domu? U mnie są wciąż w użyciu. Nie wyobrażam sobie pracy przy malowaniu mebli bez nich. Wystarczy jakiś blat czy wygospodarowane dwie dechy i mam stabilny, roboczy blat o takiej wysokości jaka jest dla mnie odpowiednia :) 

A po pracy, składam je stawiam za szafą w warsztacie i nikomu nie zawadzają.
Instrukcje o tym co i jak znajdziecie na stronach 16-18. 


9 komentarzy:

  1. a ja takie koziołki planuję pod biurko mojego synka, bo już chyba czas najwyższy by zaczął jak uczeń odrabiać lekcje... Al ten kredensik z poprzedniego posta jest prześliczny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale się prezentują takie biurka ;)

      Usuń
    2. koziołki jako biurko, stół do ogrodu, jako blat pod szwedzki stół zawsze sie przydadzą :))

      Usuń
  2. praktyczne! Przydałyby się przy remoncie kredensu, który w zeszłym roku zszedł na drugi plan, ale w tym muszę do niego wrócić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda, pamiętam Twój kredens tylko czekać wiosny i malować na słonku :)

      Usuń
  3. Przydatny patent :) Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I wyprasować sobie też coś można...

    OdpowiedzUsuń
  5. koziołki ♥ moje co prawda są nieskładane, ale i tak je uwielbiam !
    Mają w sobie spooory potencjał hahaha :)

    OdpowiedzUsuń