29 listopada 2011

polepszacz nastroju: flanelowa koszula w kratkę :)

... o takiej marzyłam żeby mieć do warsztatu, kilka tygodni temu opowiadałam nawet o niej Mężczyźnie klejąc blaty w warsztacie. Ale nie o takie typowo męskiej, roboczej, jakie mi kiedyś ojcec z kopalni przynosił, jak miałam naście lat. Ahhh to były czasy czarne glany, koszula w kratę i trzepanie głową na rocotekach :)   Ale ładnie kobieco skrojonej i dopasowanej.  A on się ze mnie śmiał, ale co ja poradzę, że kobieta chce być atrakcyjna nawet krojąc drewno, strugając deski, czy szlifując stare graty :) 


I znalazłam ją dziś w lidlu, jak ją zobaczyłam wiedziałam, że muszę ją wziąć!  Nie kupuję raczej ciuchów, tam, gdzie chodzę po jedzenie, ale rzucił mi się w oczy materiał i jakoś nogi mnie same poniosły  ręce zabrały... Do pracy się nadaje, a jaka jest cieplutka i przyjemna dla ciała:) 
Idealna dla pani Stolarz!


 Tak to mogę jutro jechać od warsztatu i nie będę marudziła, że zimno. Mam trochę zaległości, ale od kilku dni trzyma mnie taka migrena, że trudno mi się było za cokolwiek zabrać... 


coś w kuchni niezbędnego ...



Po pierwsze deska, do krojenia. Desek mogę mieć kilka, bo ja ogólnie bardzo lubię deski, jakby ktoś nie zauważył :)
Jakiś czas temu wyprodukowałam sobie kolejną, bukową frezowaną z dwoma "nadętymi" podkładkami  pod kubki.

Po drugie nóż, ostry nóż. Dziś ku niewiedzy mego Ukochanego wyciągnęłam z szafy jego skarb. Nóż od kumpla z Norwegi, którego NIE dostał, a kupił za symbolicznego dolara czy tam złotówkę. Bo taka tam ponoć tradycja, że się w prezencie noży nie daje.... W każdym razie ten nóż jest ekstra wielki, ostry i ma śliczne skórzane etui z podobiznami wilka i renifera... 


... i stwierdziłam, że musi ten nóż zostać na wierzchu. powiesiłam we wnęce okiennej 
Ach jak on mi się podoba, że tam jest :) 


Idąc do "hasioka" zobaczyłam modrzew na naszym pięknym osiedlowym skwerze, chciałam narwać suchych gałązek do dekoracji. Ale mnie nasza  dozorczyni (pani i władczyni jedna!) zbeształa jak jakiegoś bachorka, że łażę po trawie. Języka w buzi zapomniałam z wrażenia i poszłam do domu z trzema patyczkami w ręce. 

I to tyle z poniedziałkowych newsów!
Al

27 listopada 2011

prezent urodzinowy dla nastolatki


Moja przyjaciółka zamówiła na urodziny swojej nastoletniej siostry ramę. 
Taką żeby można było sobie w niej 'coś' zrobić... 
Do wykończenia wybrała kolor 'terra di siena bruciata' (akryle MAIMERI) ja mówię niego porostu cegiełka, we frezie cegiełka została uszlachetniona starym złotem, a głębi i miękkości koloru  dodał nałożony na końcu wosk do drewna (jasny orzech). 

Wosk oprócz walorów estetycznych zabezpiecza również drewniane rzeczy przed kurzem i brudem, który osada na nim i jest łatwy do usunięcia, a nie wchodzi w miko pory materii nawet jeśli była lakierowana.


Aby rama nie była zbyt poważna i pusta, od siebie dodałam wnętrze:) 
z tego co było w niedzielny poranek pod ręką...

Białą tekturę celowo odwróciłam na lewą kremową stronę, a w wyciętym okienku umieściłam wydrukowane motto, którego często ostatnio używam i wydało mi się adekwatne dla młodej duszy  :) 

Drukarka złośliwie dała dupy (że tak brzydką się wyrażę) i musiałam  sklejać z dwóch wyszarpanych ze złośliwej małpy wydruków, ale dało radę!

Musze przyznać, że te kolorowe, dekoracyjne taśmy są nieocenione jak ma się je pod ręką.
Biało-czarna polka dot idealnie rozweseliła wszystko . 

{w planach miałam jeszcze posadzoną na ramie pin-upową panienkę, naklejoną i wyciętą na tekturze, ale zła drukarka nie chciała z siebie wydać nic więcej, wiec dołączyłam do wewnętrznej ramki biało czarnego klipsa do brania za pomocą którego można przypiąć jakieś własne zdjęcia czy cokolwiek innego i osobiści cennego}

Pięknej niedzieli!

Al dziś się byczy, gdyż po wczorajszych pląsach na orientalnych andrzejkach, każdy mięsień mojego ciała ledwo działa. 
To nie zakwasy, to po prostu zmęczenie. 
Ale było super! Wino, kobiety (same, zero marudnych, znudzonych mężusiów) i orientalne rytmy- wszystko co lubię najbardziej!
Bo oprócz stolarsko-motoryzacyjnych pasji mam też taką czysto kobiecą :) 

25 listopada 2011

reniferowe lowe :)






Choć dzień parszywy był, na chwilę pięknie jesiennie zaświeciło słońce :) 

Miałam taką potrzebę zrobienia na złość Kotu, który bawi się moimi taśmami  i sznurkami.
Przy okazji chciałam zwrócić uwagę na umaszczenie... 

dąb szczotkowany i woskowany białym woskiem jest śliczny!

świecznik wg wzoru ze stojaka do wzięcia TUTAJ 

24 listopada 2011

DIY czyli porządki...

Wczoraj zabrałam się za porządki w pracowni, bo mi się lekki pierdolnik zrobił w przyborach. Istny misz-masz totalny. Pędzle do akryli pomieszane z tymi do bejcy, dłuta i noże w patyczkach do mieszania farb itd, itd... ołówki, mazaki, cienkopisy cyrkle, nożyczki, poutykane w byle jakie pojemniki, głównie w puszki po farbach, i tak mnie naszło...


Puszki, sznurek, taśmy, klejące, klej, 20 minut roboty i powstały nowe pojemniki :)


Pierwszą puszkę zaczęłam oklejać przy użyciu dwustronnej taśmy klejącej, ale sznurek się lepił gdzie bądź i zdecydowałam się na klej, użyłam kleju do drewna.  Paluchy się brudzą i kleją. Można jednak szczelnie nawinąć sznurek i co jakiś czas "ubić" rządki :) 

Drugi pojemnik... wiele tłumaczyć chyba nie muszę, jedyna rada jest taka, że przy użyciu dekoracyjnej taśmy trzeba zrobić jej jakiś biały podkład, bo bez niego wygląda ona według mnie nijako .


Lubię takie proste, naturalne,  recyklingowe rozwiązania :)







i przypominam 



żeby mi nikt, potem nie pisał, że nie wiedział ;) 

listy do mikołaja napisane?


kto jeszcze do Mikołaja nie napisał, bo sam nie wie czego chce... 
może napisać do mnie!

Udzielił mi się nastrój przed świątecznych blogowych postów

w ramach mikołajkowego upominku Reniferek :) 
nie byle jaki, bo wycięty przeze mnie z pięknej olszynki 
maści jest on tradycyjnej dla tego przed świątecznego okresu

na listy (dla przezornych w razie gdyby blogger zjadł komentarz) czekam do 5 grudnia
i tradycyjnie wpisujemy komentarz  wraz z podlinkowanym banerkiem u siebie  na blogu

dobrego dnia!




{jeśli ktoś chciałby sam podarować komuś reniferka lub uważa, że  nie ma szczęścia w grach losowych. Lub po prostu chce go mieć od razu może go zamówić:) mam jeszcze kilka sztuk }

23 listopada 2011

fuzja drewna z białym woskiem


Alternatywą dla tych, którzy chcą mieć mebel w którym widać zarówno drewno jak i biel- jest wywoskowanie delikwenta biały woskiem. Zanim jednak natrzemy mebel trzeba go porządnie oczyścić i wyszczotkować. Ręcznie lub maszynowo, aby wosk miał gdzie zostać. 
A potem polerować lub  czyścić bezbarwnym woskiem aż do uzyskania porządnego efektu.


Dziś mała migawka  'pana Kredensa' mebla postawnego w latach pięćdziesiątych w łódzkiej fabryki mebli, został określony 'późnym Gomółką, a wczesnym Gierkiem' 
 :)
Duży, solidny, pakowny. Wykonany z płyty stolarskiej oklejony naturalną okleiną. Tu orzechowym fornirem. Wnętrze było natomiast oklejone bukiem, a w najmniej widocznych miejscach czymś czego rozszyfrować nie potrafiłam- taka oszczędność materiału. Z zewnątrz i wewnątrz  gruntownie został oczyszczony. Przyznam, że szlifowanie cienkich fornirów, jest stresujące- ciągle trzeba uważać, aby nie przeszlifować się do tego co pod spodem... na szczęście kredens pochodził sprzed ery poliuretanowego lakiernictwa (brrrrrrrrr!) 
Należy pamiętać, że każdy stary mebel ma swoją historię i nówki sztuki się z niego nie zrobi na siłę.

Kredens poddany został gruntownemu czyszczeniu i koniecznym naprawom. 
Brakowało mu lewych drzwiczek (zostały dorobione wg technologii wykonania oryginalnych) , półek, szybek...

Wrócił już do swojej właścicielki i mam nadzieję, że ona niebawem kupi sobie te większe mieszkanie i będę mogła robić piękne zdjęcia tego retro-cuda, czego z całego serca jej życzymy!


Dobrego dnia!
Al 


{a może jakieś mikołajkowe giveaway??}

22 listopada 2011

kocia miętka

Miałam ostatnio zlecenie na drabinkę z podestem 
drabinka miała około 190 cm, przy kącie pochylenia 70 º 
13 stopni przy odległości 13 cm od siebie...


... bo to drabinka dla małych kocich łapek. 

Drabinka zostanie dołączona do balustrady tarasu, aby kot mógł sam wchodzić do góry ze swoich wycieczek po lesie. Dodatkowo drabinka ma podest z bandą, gdzie kot będzie się mógł wylegiwać i podziwiać okolicę. Taki koci taras widokowy, widać go na środkowym zdjęciu po niżej, nie skręcałam w pracowni całej konstrukcji, bo i tak nie miała bym jej gdzie zaprezentować, ale może za jakiś czas uda mi się pokazać zdjęcie po montżu. 


Gracja Miał w roli modelki czyli sesja dynamiczna :) 


od strony technicznej ... 


 dodam, że kocia drabinka nie jest byle jakim zbitkiem kawałków sztachetek 

do połączeń elementów używałam systemu DOMINO 


kto kiedyś wycinał ręcznie czopy, wie jakież to zbawienie :) 

Pozdrawiam!

{a skoro niciaki się tak spodobały zrobię jeszcze jakieś w przyszłości }

21 listopada 2011

jeżyk-niciak-


 z szycia jestem totalna dupa, także moje pojęcie na temat akcesoriów jest raczej marne 


 padło pytanie, czy bym zrobiła (?) 
zrobiłam 
na 18 szpulek  
z miejscem na poduszeczkę do wbijania tych cudów, które lubią się gubić 

wymiary 20/30 w środku  plus około 3cm frezowanej ramy 



poduszeczka na dole to atrapa wykonana w celach pokazowych 
ileż ja nerwów nad nią straciłam ;)


Pozdrawiam
Al, co guzika przyszyć nie potrafi :)

{ten jeżyk na nici jest na zamówienie, ale jak się nie spodoba będzie do sprzedania}




I MUSZĘ SIĘ JESZCZE POCHWALIĆ MOJE LITERY I KUNIE U LLOOKI 
ależ ona ma klimatyczną kuchnię :) 

19 listopada 2011

post ze szrotu

Na rasie Gliwice-Tychy, taka ciekawostka nam się dziś rzuciła w oczy na jednym ze szrotów 
i wróciliśmy się aby pooglądać 


Po zajrzeniu tu i tam okazało się, że zużyte już rzez przez hiszpańska gwardię narodową motocykle  to BMW R1200C MOUNTANK , który w wersji nie służbowej jest o wiele przyjemniejszy da oka. W 'Tomorow Never Dies' pomykał na nim agent Bond :) 

 

szrotowe okazy były do wzięcia za jedyne 9000 zł


do następnego sezonu tylko 5 miesięcy :) 

Pozdrawiammmm i dobrego weekendu
{u nas oczywiście pracujący}
Al



18 listopada 2011

szafka pod umywalkę cz II


 Szafka pod umywalkę, którą pokazywałam jakiś czas temu. Została wykończona i zawieziona do klientów (którzy zgodzili się na zrobienie kilku zdjęć). 


Szafka zaprojektowana została przez mojego Mężczyznę, wykonana przez Stolarza, a wykończona przeze mnie.

Olszyna na życzenie klientów została wybarwiona pod kolor bambusowych dodatków. W grę wszedł 33% roztwór bejcy w kolorze jasnego dębu, pod którym genialnie zagrały słoje i charakterystyczne dla olchowego drewna czerownawo-szare promienie. Na koniec wywoskowana woskiem o zapachu marcepanu i kolorze jasnego  orzecha. 


Wcześniej wykonana została rama  lustra, które jest frontem szafki ukrytej w ścianie. Patrzę na zdjęcia i mam ochotę uchylić je lekko, aby pokazać całą magię. Podczas robienia zdjęć lekko mi to uciekło:) 

Umywalka została obsadzona na blacie z odpływem ukrytym w środku. Właściciele koniecznie chcieli ją zachować i początkowo wpuścić  w balat. Wielka, trochę zwalista. Nie budziła entuzjazmu w projekcie i w moim kochanym projektancie, ale wymyślił. Bo to prawdziwy czarodziej!  Przedstawiona została wersja,  gdzie umywalka zostaje na zewnątrz. Blat szafki jest kilka centymetrów szerszy i wychodzi poza zarys umywalki przez co nie wydaje się już ona taka wielka, a proporcje się równoważą. 

A drewno bardzo ociepliło pomszczenie.



mmm i moje ulubione gałki , zawiasy i zatrzaski w tonach antycznego brązu ...
gałki zamontowane zostały na środku w klasycznym układzie 


Wnętrze szafki, jak już pisałam wcześniej dwie półki na grzebieniach, dzięki którym można regulować rozmieszczenie półek według własnych potrzeb, plus skrzynka na odpływ umywalki, aby nie straszył za każdym razem gdy sięgniemy świeży ręcznik :) 


Początkowo szafka miała być na  pełnym cokoliku, ale decyzja padła na wycięte i spodobała się właścicielce, która pod szafką może z powodzeniem ukryć wagę- kłamczuchę :)

Miło było słyszeć, że to jej wymarzony mebel:)

dobrego dnia!

17 listopada 2011

dębowe prawdziwki z krainy drewnianych czarów

Osobiście nie wyobrażam sobie świątecznego stołu i potraw bez grzybów. Wigilijną kolację zawsze zaczynamy od zupy grzybowej z prawdziwków z uszkami, oczywiście z grzybami :) Potem serwowane są kapelusze grzybów wyłowione z zupy i smażone w panierce jak małe kotleciki, a do tego kapusta z grochem i grzybami. I na tym moje wigilijne menu się kończy. Gdyż rybek nie jadam, a z wigilijnych słodkich-maszketów najbardziej smakuje mi czekolada z orzechami! 

{ta taka niemiecka z okienkiem }


Do wigilijnych potraw stosujemy oczywiście suszone grzyby, z pewnego i zaufanego źródła. Mama moja ma znajomych grzybiarzy, którzy co roku w tym okresie zaczynają wysprzedawać to, co udało im się zgromadzić w sezonie wiosenno-letnio, jesiennym spędzanym w swojej chatce gdzieś tam w lesie. I co roku szokują mnie ceny grzybów suszonych i marynowanych. A wszystkie kumpele mamy się wręcz o te grzyby zabijają, już od września robią zapisy. Czasem mam misję dostarczenia ich tu czy tam... i tak na przykład kilogram podgrzybków 200 zł. Kilograma  nikt nie kupuje wiadomo, ale po 200 g suszu po 20zł -tak. A prawdziwki o 60-70zł za 200 gram. Jest też jakiś podział cenowy na krojone i kapelusze, ale na tym moja wiedza o tym grzybiarskim interesie się kończy :) 

To taki dłuższy wstęp apropo moich prawdziwków, które wycięłam wczoraj z ślicznej dębiny, czekając aż skleją mi się blaty w warsztacie i materia na deera-lighterka z poprzedniego posta.

Prawdziwki można zamówić w sklepiku :) 

 Grzybki na choince być muszą :) ostatnimi czasy miałam je w postaci ciastek, ale dlaczego by nie drewniane. W pierwszej wersji miały być muchomorki, bo od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie, ale nie miałam serca zamalowywać tego pięknego dębu! 
Więc połączyłam piękno natury z czystą bielą.

Pozdrowienia z Krainy Drewnianych Czarów :) 
Al

16 listopada 2011

ohh deer!

Mówiłam, że złapałam inspiracje... 


 MUSIAŁAM to zrobić! 
Za pomocą brzeszczota szablastego ...


 bo mój deerek-lighterek to 59 mm grubasek i normalny brzeszczot nie ogarniał jego masy :) 


a wieczorem była próba z ogniem :) 

święta w listopadzie!

Dziś się chwalę!

Dostałam dziś paczkę i miałam małe święta przed świętami. Tak sobie wymyśliłyśmy z Izzim jakiś czas temu :) Nareszcie mam angielskie żelki, o których zawsze mi opowiadała! Najlepsze są z zestawem herbatek jakie skomponowała ze swoich zapasów specjalnie dla mnie kochana Izzim.
Dostałam też ślicznego, przytulnego neck warmerka , takiego za jakim chodziłam od zeszłego sezonu. Ozdobionego zieloną różą, świetny akcent do tych moich brązowych barw maskujących! 

Genialną sowę recyklingową, będę sobie z niej podbierała reklamówki na śmieciuchu hehehe, jak i upychała nowe. Kota się jej boi, może dlatego,  że ma większe oczy niż ona:) 
BTW Kota dziękuje Ciociu Izzim za supeeranckie pudełko, pełne szeleszczącego papieru. 

W paczce były też angielskie magazyny wnętrzarskie, katalogi i inne gazetowe dodatki i nałapałam inspiracji :)

 Dziękuję !


15 listopada 2011

mała czerwona kuleczka :)


Wczoraj pokazałam wersję stolikową taboretów nad którymi pracujemy. Z założenia mają one służyć do siedzenia przy wyższych blatach czy też wyższych wyspach. Albo jako przenośne stoliki czy serwery przy łóżkach.

Dziś wersja wygodniejsza do siedzenia wzbogacona o dolne poprzeczki, które nie tylko wzmacniają konstrukcję, ale i są idealne pod nogi  Osobiście uwielbiam siadać z podwiniętymi czy opartami o coś nogami. Cała konstrukcja taboretu połączona jest ze sobą systemem DOMINO. Ten iście kobiecy temat rozwinę kiedy indziej  :)


zziiimmma idzie
... 
dobrego dnia 
:) 

13 listopada 2011

leśne opowieści...

od dwóch dni rozcinałam i formatowałam kupione ostatnio drewno 

i powstał taki spontaniczny twór
2 ramki wykonane z  bukowego  z oflisu o wymiarach 275/275 mm oraz 260/275 mm
tył szlifowany i frezowany można włożyć w nie np. lustro 
a na koniec pocztówki z wietrzenia umysłu 
to był szybki i mroźny spacer
a wiecie jakie rybki grasują w tych wodach?

Al